Spotkanie
Spotkanie
Wyszedł w noc ciemną
Jarzącą się gwiazdami
Brama jęknęła złowrogo
Skrzypiąc zawiasami
Zatopił się w pomrokę
By wytropić poczwarę
Słyszał dźwięki dzwonu
Wieszczącego ofiarę
Stąpał powoli i cicho
Skradając się ospale
Czuł już zapach stęchły
Oznajmiający pieczarę
Z wnętrza sączyło się światło
Wprawiając go w zdumienie
Wszak zjawy tam gdzie ciemność
Umykają, gdy dnieje
W wejściu wisiała zasłona
Powoli odsunął kotarę
Bezszelestnie wszedł do środka
By zaskoczyć poczwarę
Przycupnęła na skalnej półce
Wpijając w niego oczy
Uśmiechała się złowieszczo
Czekał na to aż skoczy
Sięgnął, więc ręką nad ramię
Zasyczało żelazo
Lecz ona wyciągnęła rękę
Podnosząc szczenię zza głazu
Kołysząc podniosła do piersi
Cicho zamruczała
Urwała mchu ze ściany
Dziecku do ust podała
Popatrzył na nią spokojnie
Wnet zrozumiał przesłanie
Odwrócił się i odszedł
Cicho zasunąwszy kotarę
Zatopił się w pomrokę
Bezszelestnie przekroczył bramę
Z konia dał im przestrogę
Dzwon przestał wieszczyć ofiarę
Autor tekstu: Paweł Tworkowski
Copyright © 2012 paweltworkowski.pl Paweł Tworkowski